|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
21michal7
Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 3:23, 18 Lut 2012 Temat postu: Moja krótka histroria |
|
|
Nie wiem jak zacząć. Mam 23 lata i mam nerwicę.Kiedyś wszystko było ok ,ale teraz jestem w lekkiej rozterce. Ogólnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Krótko streszczę. Kiedy miałem 10 lat zmarła mi mama na raka. W tym samym czasie mój ojciec dużo pił trwało to około 4-5 lat(sam był w rozypce). Próbowałem się jakoś pozbierać po jej śmierci ,ale siedzi to we mnie do dziś. Takie rzeczy nie przechodzą ,ot tak. Cała podstawówkę i gimnazjum uczłem się bardzo dobrze ,ale potem coś we mnie pękło. Nikt mnie nie doceniał ,a wręcz przeciwnie. Ni pisze tylko tu o samej naucę ,strałem się w domu robić wiele rzeczy ,oczywiście jak na mój obecny wiek(sprżtanie itp). W I klasie LO wszystko powoli robiło się dla mnie obojętne ,chyba przez to ,że i tak na mnie nikt nie zwracła uwagi.Zacząłem nie chodzić na lekcję i oczywiście miałem złe stopnie z tego powodu. Mimio wszystko udało mi sie ukończyć szkołę. W tym okesie uciekałem się do maryśki i alkoholu. Żyłem tak zwaną zabawą ,która wcale mnie nie bawiła do tego dziadek który do ostaniej chwili niszczył mnie psychologicznie do ostatniego jego tchnienia. Wszystko oczywiście w skrócie. NIe było w sumie tak źle do tego okresu. Problem z którym się mierzę ,zaczął się w chwili kiedy to po ukończeniu LO ,wybrałem się na wesele do mojego kuzyna. Po prostu zaczął mnie boleć żołądek. Myśłałem ,że to jakieś zatrucie ,czy coś w tym stylu ,ale niestety trwa to do dziś( będzie 5 lat). Chodziłem po różnych lekarzach ,ale jak to bywa w naszej Polsce ,nikt nic nie wie. Praktycznie po przeprowadzeniu kilku badań ,które wielokrotnie powtarzałem ,żal po całej lini, Chwalmy NFZ. W końcu stwierdzili ,że to na podłożu psychiczym. Przez to musiałem zrezygnować ze studiów ,ponieważ nie byłem w satnie jeździć autobusem( zbierało mnie na wymity i kręciło mi się w głowie). Do dziś zresztą tak mam ,czasami miewam także napady duszności. Miałem kilka razy dziwne napady ,byłem parę razy w szpitalu i jak zwyke parę badań ,kroplówka jest pan zdrowy. W końcu zacząłem chodzić do psychologa ,niestety po 8 mięsiącach zamknęli zakład(2 lata temu).Teraz znowu otworzyli i na wizytę muszę czkać prawie 2 miesiącę-co jest chorę swoją drogą. Nie wiem ,czy te wizyte mi pomagały ,czy nie ,ale podobno w tym tkwi sedno. Jechałbym gdzieś dalej do jakiegóś specjalisty ,ale nie jestem w stanie jeździć autobusem. Jestem teraz w niemałej depresji ,o ile można to tak nazwać. Cały czas boli mnie ten pieprzony brzuch(24h),trochę ponad rok temu rzuciła mnie dziewczyna którą "chyba" kochałem(nie wiem co to tak dokładnie miłość),mam problemy natury intymnej,jestem praktycznie odosobniony od świata. Kiedyś wychodziłem ,teraz prawie w ogóle. Jak gdzieś wychodzę to czuję się jeszcze gorzej tz. ból się nasila i do tego dochodzą duszności. Nie wiem co począć ,co mam robić? jak żyć w tym pojebanym świecie cały czas w bólu nie zaznając żadnego uczucia ,ani troski od drugiej osoby. Wiem ,że jestm już teraz dorsosły i sam powinienim o siebie zadbać ,ale nie potrafię bo wszystko musiało być takie spiedolone od samego początku ,nie dając mi szansy zrobić czegoś co bym chciał robić ,a czego nie jestem w stanie zrobić w obecym stanie...sry za błędy jak coś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
misiuurka
Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trz.
|
Wysłany: Nie 2:36, 19 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Wiesz, to jest życie. Popieprzone, ale nie można powiedzieć że "los jest mściwy, płata figle, robi wszystko nie takjakbyśmy chcili". To, jakie będziemy mieli życie, zależy TYLKO O WYŁĄCZNIE od nas. Fakt, twoje dzieciństwo a raczej jego brak- po porstu "zniszczyło" Ci kawał życia. To nie Ty wybrałeś sobie śmierć mamy, alkoholizm Ojca, podłego dziadka- to nie twoja zasługa/wina, a mimo wszystko przytrafiło Ci się. Ale uwierz mi, to wszystko, ten koszmar który w tobie siedzi- jeżeli się z nim uporasz, możesz mieć życie lepsze, jakie sobie zamarzysz ale najpiwerw musisz cofnąć się wstecz. Skoro twoja" choroba' ma podłoże psychologiczne,nie masz wyjścia. Psycholog, wiadomo,żeby było fachowo. Chociaż nie tylko psycholog pomaga w takich sytuacjach. Ciężk jest mi cokolwiek pisać, ponieważ totalnie się na tym nie znam, ale wstrząsneła mnie twoja historia, na prawdę. Gdybyś chciał napisać coś więcej,tutaj czy prywtnie- na prawdę jestem w stanie Cię wysłuchać. Twoje "problemy" to żadna błachostka,ale czasami wygadanie się obcej osobie z którą nie łączy Cię zupełnie nic, czasami pomaga poukładać myśli.
W cale moja rada nie wniosła niczego fajnego, ale chcę Ci tylko powiedzieć, że na prawd twoje życie może być lepsze, skup się na chorobie, wydobrzejesz, wierz w to. Jeśli w to uwierzysz, to tak będzie, a jeśli tak będzie to już będziesz w stanie poradzić sobie ze wszystkim.
Pozdrawiam:).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|